W piękny jesienny pażdziernikowy dzień uczniowie naszej szkoły pojechali na rajd rowerowy do Racławic ,w związku z obchodami 100 lecia Niepodległości Polski.
Na rajd wybrali się uczniowie klas V-VIII naszej szkoły. Trasa wiodła przez Skalbmierz, Niezwojowice do Racławic w Małopolsce. Z powrotem: przez Pierocice, Działoszyce, Drożejowice - do domu.
- Dziatwa szkolna dała radę. To potomkowie Krakusów Wschodnich i państwa Wiślan. Esencja polskości - podkreśla nauczyciel historii Krzysztof Nurkowski, który podkręcał tempo rowerowej wyprawy. - Było ekologicznie, historycznie i patriotycznie. "Pobałamuciliśmy się narodowo", cytując wieszcza Stanisława Wyspiańskiego, na kopcu Kościuszki i przed pomnikiem Bartosza Głowackiego - dodaje z uśmiechem.
Inicjatorem i kierownikiem rajdu rowerowego był Paweł Paczkowski, nauczyciel wychowania fizycznego w naszej szkole w Czarnocinie. Dyrektor szkoły Agata Lalewicz dołączyła rowerowo w Niezwojowicach, z werwą obracała pedałami także Agnieszka Paczkowska. Opiekuńczym duchem, wraz ze swoją "terenówką", służył cyklistom ksiądz Wojciech Szczęsny, proboszcz parafii w Pełczyskach i katecheta w Czarnocinie. Rajd miał bogaty program, zaś głównym punktem na trasie były Racławice. To miejsce pamięci narodowej, związane historycznie z powstaniem kościuszkowskim i chłopskim bohaterem Bartoszem Głowackim.
- Szkole imienia Batalionów Chłopskich nie wypada nie znać miejsca, gdzie chłopi - jako żołnierze Rzeczypospolitej, za sprawą Tadeusza Kościuszki - po raz pierwszy in gremio wpisali się w wieczną chwałę, walcząc o niepodległość i wolność ojczyzny. Poznawanie historii małych ojczyzn jest istotnym elementem dydaktyki historycznej i humanistycznej - twierdzi z przekonaniem Krzysztof Nurkowski. Młody Czarnocin patrzy na rowerową wyprawę - ku chwale 100 lat Niepodległej - ze swojej perspektywy. Było historyczne przesłanie, ale także relaks i dobra zabawa.
- Wycieczka rowerowa bardzo mi się podobała, ponieważ droga nie była za bardzo długa: 50 kilometrów w obie strony. Było także fajne ognisko, wspólnie spożywane kiełbaski. Wszyscy jechali długo i wytrwale, opiekunowie byli bardzo fajni. Byliśmy na kopcu Kościuszki, ale... nie wszyscy dali radę wyjść - uchyla rąbka tajemnicy Julia Cieszkowska z klasy piątej. - Mam nadzieję, że nie była to ostatnia tak fajna wyprawa rowerowa.